I znów kolejny dzień, problemy,smutki, wszystko wraca... Tylko ludzie silni potrafią poradzić sobie w życiu. A Ci którzy nie radzą sobie ze swoimi problemami, emocjami, tracą życie, sami sobie je odbierają... Tylko ciekawi mnie jedna rzecz. Jak to jest? Jak to jest, że ludzie decydują się na taki krok, planują go kilka dni, przezywają to, czy po prostu to chwila słabości.. Boje się odpowiedzi bo i ja miewam chwile słabości czasem nawet myślę o tym, że tak byłoby łatwiej dla mnie, że tak będzie lepiej, że w taki sposób ukarze siebie za to co zrobiłam, za wszystkie grzechy. I boje się, bo wiem, że jak stanę i powiem "zrobię to", to zrobię to i już nie będzie powrotu. Zobaczę tylko łzy mamy i wyrzuty jej sumienia , że popełniła błąd.Łatwiej jest uciec od problemów, niż postawić się im i zacząć działać.. Myślę, że taka ucieczka od problemów było moje/nasze ciecie się. Patrząc wstecz widzę ile razy chciałam się poddać zabić się głupią żyletka albo tabletkami i chociaż problemy były głupie często widziałam tylko takie rozwiązanie.Nie mówiłam o tym nikomu bo bałam się, że pomyślą o mnie jak o wariatce. Pamiętam pierwszy raz jak się cięłam przez rodzinę, jak większość moich cierpień, cała ręka w kreskach, we krwi i chociaż niektórzy patrząc na takich ludzi myślą 'pojebani" to oni wcale tacy nie są, oni po prostu w taki sposób wyładowują swoje emocje, każdy sposób jest lepszy od odebrania sobie życia. Ale czy nie byłoby łatwiej żyć bez problemów? Byłoby, tylko zawsze jest tak, że nawet jeśli ich nie ma to je wynajdzie, żeby się nie nudzić. I chociaż wstyd się to tego przyznać ja taka jestem, każdny z nas jest. Jak każdy boje się jutra. chociaż większość z nas tego nie okazuje, chowa się gdzieś za kapturem żartownisia, osoby zabawnej, ale tak naprawdę w głębi duszy dotyka go wszystko, głupie dogadywanie kolegów, które chociaż obraca w żart w środku naprawdę ranią. I z pozorów normalny człowiek, zadowolony z życia w głębi duszy cierpi. A jego bliscy, rodzina, znajomi dowiadują się o tym po fakcie i wtedy otwierają oczy mówiąc "Mogłam go bardziej przypilnować" "dlaczego nic nie zauważyłam, przecież on cierpiał". każdy staje się mądry po fakcie, no właśnie"po fakcie" tylko,że to kosztuje często życie innych. Pomyślmy dwa razy zanim coś powiemy, zrobimy bo czasem nasze głupie słowa mogą być bolesne w skutkach.
Tak więc żegnamy Cie Kamilu, dla jednych byłeś kolegą dla innych stałeś się nim po swoim czynie. Mam nadzieje i będę się o to modlić żebyś miał spokój tam na gorze. Chociaż dobrze Cie ie znałam to i tak przezywam Twoja śmierć. Niech przyjdzie żyć w cierpieniu tym którzy Ci to zrobili..